Wymieniać można by długo, ale najczęściej przewija się... chrapanie. Cytując Bruno Schulza i jego „Sanatorium Pod Klepsydrą”, zdarza się i tak: „Głęboki jego oddech wyładowywał całe pokłady chrapania z głębi snu. Cały pokój zdawał się być już wyłożony tym chrapaniem, od podłogi do sufitu, a wciąż jeszcze przybywały nowe pozycje”. Co zatem można zrobić, jeśli współlokator jest dla nas w jakiś sposób uciążliwy, mówiąc wprost – psuje nam pobyt?
Uciążliwy współlokator a zmiana pokoju
Najczęstszą metodą jest oczywiście prośba o zmianę pokoju czy przeniesienie do „jedynki”, z tym że taka możliwość nie zawsze istnieje, a chrapanie współlokatora i wynikające z tego niedogodności to jednak nie problem związany z zaleceniami medycznymi, te zaś są podstawą przy doborze pokojów. Ośrodki nie ukrywają, że takich próśb jest sporo, czasem można im zaradzić, czasem nie – inna rzecz, że po przenosinach także nie wszyscy są zadowoleni, bowiem niekiedy nowy pokój ma niższy standard.
Ogólnie władze ośrodków zalecają więc, na wszelki wypadek, zabranie ze sobą zatyczek do uszu (przydatne są też środki czy zioła ułatwiające zasypianie, polecane zwłaszcza tym, którzy źle sypiają w nowym miejscu). Dla wielu osób to pewien dyskomfort, ale nie ma co ukrywać: to jednak najprostsze i najbardziej kompromisowe rozwiązanie.
Na pewno wiele zależy od drugiej strony: chrapiący może uprzedzić o tym fakcie personel przed podziałem pokojów (są przecież osoby, którym chrapanie nie przeszkadza, śpią jak niemowlaki i nie będą miały nic przeciwko wspólnemu zakwaterowaniu), może przedstawić zaświadczenie lekarskie dotyczące na przykład bezdechu – nie jest to co prawda fakt decydujący o przyznaniu pokoju jednoosobowego (wyjątkiem bezdech wspomagany aparatem do oddychania), ale na pewno jeśli taka możliwość istnieje, zostanie to wzięte pod uwagę.
Skrócenie pobytu z powodu współlokatora
Sprawę warto załatwić polubownie, bez wszczynania kłótni z samym chrapiącym (popsuje to atmosferę nie tylko w nocy, ale i na resztę pobytu) czy personelem/władzami ośrodka. Sporadycznie zdarzały się przypadki wcześniejszego wyjazdu z powodu współlokatorów, trzeba jednak pamiętać, że dla sanatorium i NFZ wina leży wówczas po stronie skracającego pobyt, nie chodzi bowiem o żadną sytuację życiową czy wyjątkową, odpowiednio udokumentowaną i trzeba liczyć się z poniesieniem kosztów wcześniejszego wyjazdu.