Tym bardziej, że w 34 uzdrowiskach prowadzi się leczenie chorób, na które ma wpływ zanieczyszczenie środowiska (kardiologiczne, górnych i dolnych dróg oddechowych, nadciśnienie). Tymczasem jeszcze kilka lat temu pomiary wykazały, że żadne z badanych uzdrowisk (zbadano ich wówczas co prawda tylko 11) nie spełniało warunków związanych ze statusem uzdrowiskowym, wśród których była też jakość powietrza...
Od tego czasu minęło kilka lat, miejscowości mocno zainwestowały w czyste powietrze, zarówno jeśli chodzi o ograniczenie liczby „kopciuchów”, jak i nasadzanie drzew czy trzymanie z dala od siebie zakładów zanieczyszczających powietrze.
Badanie jakości powietrza w uzdrowiskach
Wytyczne są jasne, w tak zwanych strefach A, gdzie odbywa się leczenie uzdrowiskowe, istnieją ścisłe zakazy prowadzenia działalności mogących zakłócić lub mieć negatywny wpływ na stan zdrowia pacjentów, w tym funkcjonowania zakładów przemysłowych, istnienia budynków mieszkalnych, parkingów, stacji paliw oraz punktów dystrybucji produktów naftowych, autostrad i dróg ekspresowych, stacji bazowych telefonii komórkowych, radiowych i telewizyjnych oraz stacji radiolokacyjnych i innych emitujących fale elektromagnetyczne, składowisk odpadów itp. W tej strefie funkcjonuje również zakaz organizowania jakichkolwiek imprez masowych oraz uruchamiania pól biwakowych i campingowych. Jakość powietrza badają tam i podają stacje Państwowego Monitoringu Środowiska PMŚ, stan sanitarny powietrza kontrolują też Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej oraz Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania, oba w Warszawie.
Stacje badają bardzo różne rodzaje zanieczyszczeń: pyły zawieszone PM2,5 i PM10, benzen, ozon, tlenek węgla, tlenki siarki i azotu i inne. Przyjmuje się, że przez 35 dni w roku dopuszczalne jest przekroczenie stężenia pyłów w powietrzu (tutaj trzeba nadmienić, że normy krajowe są wyższe niż te zalecane przez WHO), kilka uzdrowisk jednak ma z tym problemy od dłuższego czasu, mowa tu zwłaszcza o Rabce-Zdroju, Swoszowicach oraz Goczałkowicach-Zdroju. Pojawiają się też w zestawieniach Szczawno-Zdrój, czasem Kołobrzeg, Ciechocinek. Prawdę mówiąc, jakieś niedociągnięcia na tym polu wykazuje okresowo większość miejscowości uzdrowiskowych.
Jakość powietrza w uzdrowiskach a opłata klimatyczna
Winne jest chociażby ukształtowanie terenu, to że miejscowość leży na przykład w dolinie, gdzie przy bezwietrznej pogodzie powietrze „stoi”, a także bliskość dużych skupisk miejskich, w których działa przemysł (Swoszowice to przecież dzielnica Krakowa, z Goczałkowic jest rzut beretem do aglomeracji śląskiej). Zatem wybierając się, zwłaszcza w miesiącach jesiennych i zimowych, do uzdrowiska, warto sprawdzić dane o stanie powietrza, może się paradoksalnie okazać, że trafimy do miejscowości bardziej zanieczyszczonej niż ta, z której przyjechaliśmy.
Rodzi to pytanie o legalność pobierania opłat klimatycznych, które przynoszą gminom nieraz kilkumilionowe dochody w skali roku – w teorii nie powinny być pobierane w miejscowościach, w których powietrze nie spełnia norm, do czasu poprawy jakości powietrza, w najlepszym przypadku gmina powinna połowę zysków przeznaczać na walkę ze smogiem (co się nie dzieje). Tak naprawdę jednak organy administracji nie za bardzo analizują legalność pobierania opłat klimatycznych, choć wiadomo już, że coraz więcej organizacji pozarządowych domaga się kontroli legalności takiego stanu rzeczy.
Dane są oczywiście monitorowane, gminy co 10 lat mają obowiązek podać je do odpowiednich organów (Ministerstwo Zdrowia), po czym dostają 5 lat na poprawę ewentualnych niedociągnięć. Minister Zdrowia nie ma kompetencji, jeśli chodzi o monitorowanie jakości powietrza w uzdrowiskach, opiera się na złożonych przez gminy dokumentach, co oczywiście rodzi wiele problemów i niedomówień. Status uzdrowiska można stracić – spotkało to, choć absurdalnie późno, znane obecnie głównie z przemysłu górniczego Jastrzębie-Zdrój.